INTROFotografujemy we dwoje – bo wierzymy, że dwa spojrzenia to pełniejsza opowieść. Kobieca uważność i męska wrażliwość razem tworzą bezpieczną przestrzeń, w której możesz poczuć się sobą. Nie „pomagamy sobie” – tylko tworzymy razem coś, czego jedno z nas nie byłoby w stanie zrobić samodzielnie.
Nie jedna para oczu – a dwie wrażliwości
Kiedy klientki dowiadują się, że na sesji będzie z nimi nie jeden fotograf, lecz dwoje – kobieta i mężczyzna – często pojawia się zdziwienie. Zdarza się pytanie: „Po co aż dwoje?”. Jeszcze częściej: „A to nie będzie krępujące?”.
Rozumiemy te reakcje. Fotografowanie to intymna sytuacja. Szczególnie gdy mówimy o sesjach kobiecych – portretowych, buduarowych, sensualnych. Dlatego to, że pracujemy w duecie, nie jest przypadkiem. To świadomy wybór, który zmienia sposób, w jaki powstają zdjęcia – i sposób, w jaki kobiety się w ich trakcie czują.
Bo kiedy za aparatem stoją dwie osoby, z dwiema różnymi perspektywami, zdjęcia są bardziej różnorodne, emocjonalnie bogatsze – a atmosfera podczas pracy jest głębsza, bardziej uważna i po prostu… ludzka.
Kobieca uważność i męska intuicja – nie stereotyp, tylko równowaga
Nie chodzi o podział ról typu: „ona jest od delikatności, on od światła”. Oboje potrafimy kadrować, prowadzić rozmowę, zauważać detale. Ale nie da się ukryć, że każde z nas wnosi coś innego do tej samej sytuacji – nawet jeśli robimy zdjęcia tej samej osobie, w tym samym momencie.
Kobieca obecność pomaga w otwarciu się, daje poczucie zrozumienia i swobody. Kobiety przed obiektywem często czują się pewniej, wiedząc, że „jest ktoś, kto wie, jak to jest”. To ułatwia rozmowę, żarty, atmosferę bez presji.
Z kolei męski punkt widzenia dodaje inną energię. Obiektyw mężczyzny często zauważa gesty, spojrzenia, które mają w sobie siłę i sensualność z innej perspektywy. To nie jest o „patrzeniu jak mężczyzna na kobietę” – to raczej inna forma wrażliwości, która dodaje zdjęciom balansu.
Dzięki temu klientka na jednej sesji może zobaczyć siebie w dwóch odsłonach, które się nie wykluczają, lecz uzupełniają.
Zdjęcia niepozowane – magia, która dzieje się między słowami
Większość kobiet, które przychodzą na sesję, nie ma doświadczenia przed obiektywem. I to jest całkowicie normalne. Czasem pojawia się niepewność: „Gdzie mam patrzeć?”, „Co mam robić z rękami?”, „Jak mam się uśmiechać?”.
Tymczasem najlepsze kadry powstają nie wtedy, gdy jesteś „ułożona” do zdjęcia, ale wtedy, gdy zapominasz, że aparat istnieje. I tu nasza obecność we dwoje robi ogromną różnicę.
W czasie sesji bardzo często prowadzimy rozmowę – jedno z nas rozmawia z klientką, a drugie… w tym czasie robi zdjęcia. Uchwycone spojrzenie, szczery uśmiech, gest dłoni odgarniającej włosy – to są właśnie te „niepozowane” momenty, które robią największe wrażenie. Dzięki pracy w duecie możemy uchwycić prawdziwe emocje, nie przerywając intymnego flow.
Dwa punkty widzenia – podwójna jakość
Po sesji nie oddajemy surowych zdjęć. Zawsze przeprowadzamy bardzo dokładną selekcję. I tu znów pracujemy razem – każde z nas przegląda materiał i wybiera swoje typy.
Dlaczego to ważne? Bo to, co jedno z nas uzna za „ładne”, drugie może dostrzec jako „prawdziwe”. I odwrotnie. Dzięki temu klientka otrzymuje zdjęcia, które są nie tylko technicznie dobre, ale też emocjonalnie zróżnicowane.
Ten etap selekcji to nie tylko praca – to rozmowa, często długa. Porównujemy kadry, dyskutujemy o emocjach, wspominamy konkretne momenty z sesji. Dla nas to rodzaj kuratorstwa: wybieramy fotografie, które razem opowiadają spójną, ale wielowarstwową historię.
Dwa aparaty, dwa kąty, jedno doświadczenie
Na wielu ujęciach pracujemy równocześnie. Jeden z nas fotografuje szeroko, drugi skupia się na detalach. Jedno uchwyci emocję w oczach, drugie – światło na skórze. To daje większy wachlarz zdjęć bez konieczności przedłużania sesji.
Dla klientki oznacza to jedno: więcej ujęć, więcej wersji siebie, większa szansa na to, że odnajdzie się w którymś z kadrów w 100%.
Nie studio, a kobieta – to ona jest centrum
Nie pracujemy w jednym, stałym studiu. Zamiast tego dopasowujemy przestrzeń do osoby, nie osobę do przestrzeni. Bo wierzymy, że każda kobieta ma inną wrażliwość, estetykę, potrzebę ekspresji. Jedna będzie czuła się sobą w jasnym apartamencie z miękkimi zasłonami. Inna – w industrialnym lofcie z surową cegłą. Kolejna – w przytulnym hotelowym pokoju z długimi firanami i dużym łóżkiem.
Przestrzeń, światło, klimat – wszystko to dopasowujemy tak, byś czuła się komfortowo i naturalnie. A że jest nas dwoje, możemy jeszcze sprawniej dopilnować szczegółów: jedno ustawia lampy, drugie sprawdza stylizację, dogląda nastroju.
Atmosfera, która pozwala oddychać
Zdecydowana większość naszych klientek mówi na koniec jedno zdanie:
„Bałam się… a było tak swobodnie”.
To nie przypadek. Praca w duecie daje większe poczucie bezpieczeństwa, ułatwia przełamanie stresu i wprowadza dynamikę, która sprawia, że atmosfera nie jest „poważna” czy napięta. Rozmawiamy, śmiejemy się, pozwalamy na pauzy. Jesteśmy tu po to, by stworzyć przestrzeń, nie ją wypełniać.
Dla kogo jest taka sesja?
Dla każdej kobiety, która:
- nie chce być oceniana, a zobaczona
- chce zdjęć zróżnicowanych – czułych i silnych
- potrzebuje atmosfery, w której można być sobą
- docenia różne spojrzenia, różne energie
- chce zobaczyć siebie oczami kobiety i mężczyzny jednocześnie
Nasza filozofia
Nie pracujemy szybko. Nie pracujemy taśmowo. Nie mamy „schematu sesji”. Każda kobieta, która do nas przychodzi, dostaje naszą uwagę, czas i prawdziwe zaangażowanie. Bo to nie są „tylko zdjęcia”. To wspólna opowieść.
I wierzymy, że tylko wtedy, gdy jest nas dwoje – ta opowieść może być naprawdę pełna.
